Reklama
avatar usera

autorGdzieZjesc.info

Perełka z polską kuchnią na Powiślu - Restauracja Stara Szafa

data dodania: 2014.04.15 | data edycji: 2014.04.16 09:00:05

Wiosenny spacer po Powiślu - pierwsze promienie słońca, przelotne ciepłe deszcze i spokój otoczenia, to idealny wstęp do udanego popołudnia po pracy, czy też uroczego weekendowego odpoczynku. Zielone otoczenie ulicy Rozbrat, bliskość Parku Ujazdowskiego, a jednocześnie serce Warszawy - Plac Trzech Krzyży, to jak przepis na romantyczny czas spędzony we dwójkę i rodzinną niespieszną niedzielę w stolicy. W pobliżu tych miejsc, lekko na uboczu, znajduje się restauracja, która odbiega od tego, co dominuje ostatnio stolicę - zgiełku, pośpiechu, mody dominującej nad jakością i przeciętnością . Restauracja Stara Szafa - bo o niej mowa - to miejsce, które zaprasza w swoje progi w sposób bardzo dyskretny, nienachalny, obiecując odpoczynek i chwilę zapomnienia. I choć z zewnątrz budynek wpasowuje się w klimat sprzed dobrych kilku dekad, to wnętrze Restauracji Stara Szafa zaskakuje od samego progu.

Gościnność, ciepło i elegancję czuć od pierwszej chwili. W powietrzu roznosi się miły zapach, a świeczki na schodach w bardzo przyjemny sposób zapraszają do wejścia do góry. Okazuje się, że serce restauracji jest na pierwszym piętrze. Tu, każdy krok staje się wizytą w zupełnie innym świecie - odrobinę wyciszonym, tajemniczym, dokładnie tak, jakbyśmy ukradkiem zaglądali do szafy naszej ukochanej babci. W te kilka sekund w głowie budzi się zainteresowanie, ciekawość i chęć rozgoszczenia się w jej garderobie, bo z każdą chwilą zauważamy, że każdy szczegół, każdy przedmiot i każdy kącik tego miejsca ma swoją duszę i zaprasza do wizyty.

Obsługa Restauracji Stara Szafa w bezszelestny sposób przewija się po pomieszczeniach, zapraszając gości do zajęcia wybranego miejsca. Kiedy Gość siada przy stoliku, zaczyna rozumieć - to właśnie tu, w Starej Szafie, rozsiądzie się na dłuższą chwilę. Nie na wszechobecnych ostatnio leżakach, nie na niewygodnych meblach z Ikei, ale przy eleganckim stole, na którym świeży kwiatek i niewielka świeca, wprawiają w spokojny nastrój i zapowiadają prawdziwy odpoczynek od zabieganej Warszawy sprzed drzwi lokalu. Rzut okiem na otoczenie wystarcza, by zauważyć, że w Starej Szafie każdy przedmiot budzi ciepłe wspomnienia - klasyczny kredens, żelazko z duszą, wygodne niewielkie poduszki pod oknem, dywan przypominający ten, który znamy z domu naszych dziadków. I choć wydawałoby się, że w takim miejscu o przesyt nie trudno, Stara Szafa jest z dala do niego. Wystrój nie dominuje nad Gośćmi, a czystość i poczucie estetyki uspokaja. Może dlatego wystarczy kilka chwil, by czas się tu zatrzymał.

   

Wybór dań z menu wcale nie jest taki łatwy. Lektura poszczególnych pozycji praktycznie natychmiast rozbudza apetyt, a bardzo poprawny i czytelny opis każdego dania, daleki od modnych niezrozumiałych nikomu tonów i śmiesznych nazw, działa na mózg, jak obietnica uczty dla podniebienia.

W przystawkach można się rozkochać. Pasztet cielęcy przygotowywany specjalnie według starej receptury, podawany w towarzystwie maślaków i sosu tatarskiego, kusi. Podobnie, jak Tatar z łososia, gdzie siekany wędzony łosoś w połączeniu z szalotką, ogórkiem i ziołami obiecują niezapomniane doznania kulinarne. Gdy czytamy informację o Carpaccio z kaczki, w którym aromatyczne carpaccio z  marynowanej piersi kaczej spoczywa godnie na kroplach z oliwy truflowej, oczekując na amatora tegoż dania i Carpaccio z polędwicy wołowej, czyli pierwszorzędne carpaccio z polędwicy wołowej z dodatkiem rucoli, parmezanu z kroplą octu balsamicznego, zaczynamy rozumieć, że Restauracja Stara Szafa postawiła w pierwszej kolejności na kulinarne rozpieszczenie swoich Gości. Trudno wybrać jedną rzecz, gdy obok nich z karty kusi również Tatar z polędwicy wołowej, przygotowywany ze świeżego i specjalnie wybranego surowego mięsa z polędwicy wołowej, podawany z domowymi marynatami.

Ucztę w Starej Szafie rozpoczynamy od rozbudzenia apetytu czymś zupełnie innym. Skosztowaniem dwóch nalewek - śliwkowo-wiśniowej, w której słodki smak perfekcyjnie złamany jest wędzoną i aromatyczną śliwką oraz nalewki z dodatkiem sosny, która przy pierwszym kosztowaniu jest delikatnie słodka, ale już po chwili wyrazista i rozbudzająca. Pada między nami ciche pytanie - gdzie można jeszcze skosztować tak dobrych polskich produktów i rozkoszować się nimi całe popołudnie? Na szczęście wieloletnie doświadczenie polskie i zagraniczne szefa kuchni Starej Szafy, Tomasza Wójcika, który w tej roli spełnia się już 18 lat, uspokaja. Widać, że dla niego najważniejszy jest Gość, a to nie lada wyjątek w ostatnim czasie. A miłość do polskiej kuchni w autentycznym wydaniu widać już w karcie menu.

Do stolika dociera świeże pieczywo z masełkiem z dodatkiem pietruszki i czosnku, a zaraz po nim Carpaccio z kaczki i Tatar z polędwicy wołowej. Do skosztowania mamy dwa rodzaje chleba - ciemny i jasny, oba pachnące, świeże i z chrupiącą skórką, która powoduje, że trudno powstrzymać się już na samym początku od skosztowania go. Wybór pieczywa genialnie wkomponowuje się w fakt, że każda z przystawek jest różna i nie trzeba poddawać się sugestii kuchni, że daną rzecz koniecznie trzeba spróbować z wybranym rodzajem chleba. A prawda jest taka, że obie przystawki stanowią wysokiej jakości gwiazdy same w sobie. Carpaccio z marynowanej kaczej piersi w subtelny sposób rozpływa się w ustach, a każdy dodatek, w tym elegancko podane plasterki parmezanu, kapary i odrobina oliwy truflowej, dopełniają smaku. Tatar z polędwicy wołowej zaskakuje jakością mięsa, które dobrano do niego. W wielu miejscach w całej Polsce coraz częściej obok śledzia, stawiany jest tatar i zdarza się, że mięso to jest wybrane w sposób bardzo naganny - tu, jakość widać zarówno na talerzu, jak i czuć przy pierwszym kęsie każdej z przystawek.

Wśród gorących przystawek, z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Pierogi, których smak według karty, zawdzięczany jest „kochanej Pani Wandzi” można zamówić w dwóch wariantach - ruskie i cielęce. Zaskakują Gęsie żołądki podawane w aromatycznym sosie śmietanowym i Pielmieni - pierożki syberyjskie, podawane z octem pieprzowym własnej roboty i kwaśną śmietaną. I jak powstrzymać się od kosztowania, gdy obok nich do wyboru mamy Szlachetne borowiki smażone na maśleTakie pyszne, że palce lizać” i sałaty, w tym między innymi Sałatę z grillowanym serem halloumi z dodatkiem pomidorków koktajlowych i czarnych oliwek w deszczu aromatycznego dresingu, czy Liście szpinaku w doborowym towarzystwie pomidorków koktajlowych posypane orzechami, suszonymi pomidorami, skropione aromatycznym sosem pleśniowym.

Kosztujemy syberyjskich pierożków pielmieni, które w połączeniu z domowym octem i kwaśną śmietaną stanowią prawdziwą ucztę dla zmysłów. Na języku mieszają się różne smaki, w całości komponując się i dając poczucie perfekcyjnie dopracowanego dania. Zachwyca nas sposób podania pasztetu cielęcego - z dodatkiem maślaków, sosu żurawinowego i tatarskiego. Jest tak ładne i eleganckie, że z żalem burzymy tą kompozycję. Ale warto! Bo jego smak przypomina coś zupełnie innego, ale bardzo autentycznego - foie gras. Jest tak delikatny i rozpływający się w ustach, że dodawanie do niego sosów i pieczywa praktycznie nie jest potrzebne. Choć te dodatki świetnie łamią smak cielęciny i podkreślają ją w sposób perfekcyjny. Sos tatarski godny jest uwagi, bo ilość gotowych półproduktów w wielu miejscach, wielu zniechęciła do niego, a w Starej Szafie można się przekonać, jak smakuje prawdziwy - z perfekcyjnie pokrojonych składników z dodatkiem białego pieprzu.


   
                                    
Gdyby tego było mało, skosztowanie zupy dnia - ogórkowej, dopełnia nasze zaskoczenie. Bowiem tu, w Restauracji Stara Szafa, nie ma chodzenia na skróty. Najwyraźniej nie ma dań przygotowywanych od niechcenia. Każde, nawet to, które może wydawać się banalne, jak zupa ogórkowa, powoduje, że zaczynamy przypominać sobie, dlaczego kiedyś częściej chciało nam się jadać w restauracjach. I dlaczego warto wciąż szukać miejsc, gdzie szef kuchni będzie naprawdę kochał to, co robi. Tu właśnie tę miłość czuć na każdym talerzu, który dotarł do nas dotychczas. Tylko szkoda, że z każdą chwilą coraz mniej miejsca na kosztowanie tego, co w menu nadal rozbudza wyobraźnię. Bo przecież jak, po tak smacznej i dobrze przygotowanej zupie ogórkowej, nie ma się pojawić chęć spróbowania choć jednej łyżki Kremu z mięsistych pomidorów z białymi cząsteczkami mozzarelli, czy Aromatycznej zupy grzybowej z łazankami i z idealnie białym kołnierzykiem puszystej śmietany.

Zaczynamy zauważać, że na jednej wizycie w Restauracji Stara Szafa, z pewnością się nie skończy..
Przed daniami głównymi robimy dłuższą przerwę, która jest ogromną przyjemnością. W tle dyskretna muzyka, goście, którzy w dyskretny sposób znajdują swoje miejsca bez pośpiechu rozsiadając się w umiejętnie przygotowanych indywidualnych lożach, obsługa, która w kulturalny sposób jest jednocześnie pomocna i praktycznie niezauważalna. Wszystko to powoduje, że w tej chwili zapomina się, czy na zewnątrz jest dzień, noc, środek śnieżycy, ulewny deszcz, czy wichura. To chwila, w której można spokojnie porozmawiać, odpocząć i docenić coś w rodzaju oderwania się od świata. Nalewki zamówione na początku wizyty, wciąż rozkosznie pieszczą podniebienie. To genialne, że przy jednym dobrym kieliszku tego trunku można przesiedzieć długo i każde spotkanie nalewki z ustami tak cieszy.

Kelnerka w bardzo grzeczny sposób pyta nas, czy to dobra pora, by na stół podano dania główne. Ich wybór wcale nie był łatwy. Klasyka kuchni polskiej, czyli Tradycyjny kotlet schabowy w towarzystwie kapustki z wyraźnymi akcentami podsmażanych ziemniaczków, Delikatna pierś z kurczaka rozpostarta na talerzu i polana sosem z pomidorków cherry, kaparów i anchois z dodatkiem ryżu jaśminowego konkurują z Tagliatelle z wołowiną - zwojami makaronu tagliatelle ułożonymi według szefa w tak fikuśny sposób, by delikatnie łączyły się z kawałkami wołowiny i suszonymi pomidorami, a całość zgodnie z obietnicą ma być przepełniona aromatem sosu pesto. Jak wybrać, jeśli na kolejnej stronie odkrywamy Żeberka duszone w sosie morelowym, Golonkę pieczoną w piwie i miodzie kwiatowym, Bitkę wołową skąpaną w sosie własnym, zasiadającą na postumencie z rumianych kopytek i glazurowanych buraczków, Steki ze szlachetnej polędwiczki wieprzowej oblane jedwabnym sosem z borowików, zasiadające na tronie ze wstążeczek warzywnych i polskich kopytek, czy Cielęcinę z groszkiem cukrowym.

Ale to nie koniec propozycji Szefa Kuchni. Dla amatorów delikatnego mięsa jagnięcego przygotowano Marynowaną w warzywach gicz jagnięcą, podawaną w otoczeniu klusek śląskich i podduszanych warzyw, Polędwicę wołową podawaną w otoczeniu zielonych karczochów, szpinaku, suszonych pomidorów i aromatycznych ziemniaczków. Specjalnością, którą polecano na wejściu okazuje się Okazała kaczka pieczona, luzowana z kości, królująca nad swoimi podopiecznymi: buraczkami, kluskami śląskimi i złocistymi jabłuszkami. A nad orszakiem unosi się zapach aksamitnego sosu żurawinowego. Czy zatem Stek z polędwicy wołowej może w tym wypadku zostać zignorowany? Zdecydowanie nie! Właśnie dlatego tak trudno podjąć decyzję i wybrać tylko jedno danie tego dnia.

Okazuje się, że w Restauracji Stara Szafa zadbano również o miłośników ryb. Do wyboru w menu o swoją pozycję walczy między innymi: Sola faszerowana borowikami i paluszkami krabowymi, otulonymi smakowitym sosem z krewetek w towarzystwie ryżu jaśminowego i wstążeczek warzywnych, Dorada z grilla i (uwaga!) Halibut zanurzony w aksamitnym sosie z owoców mango oraz Sandacz otulony wyrafinowanym sosem z kurek.
Choć nie jest łatwo podjąć decyzję, wybieramy pieczoną kaczkę z dodatkiem buraczków, klusek śląskich, jabłek i sosu żurawinowego. I prawda jest taka, że przestaje nas dziwić fakt, iż Tomasz Wójcik, z dumą prezentuje to danie, jako gwiazdę swojej restauracji. Kaczka, którą przecież tak łatwo przesuszyć, rozpływa się w ustach. A każdy dodatek przypomina, że polska kuchnia w najlepszym wydaniu, może być czymś, z czego powinniśmy być dumni. Kompozycja dania dopełnia miłe zaskoczenie tak dobrze przygotowywanym daniami dopracowanymi w każdym szczególe.

Nie inaczej jest po pierwszym skosztowaniu sandacza w sosie z kurek. Są tak delikatne,
że cała kompozycja jest perfekcyjna w swojej klasyce. Trzeba wspomnieć, że tak subtelne połączenie kurek z sandaczem potwierdza kunszt szefa kuchni. I pociesza, że jeszcze można znaleźć gdzieś restauracje-perełki z dumą podawania tak dobrej kuchni polskiej.

I choć bardzo syci po tak pysznych przystawkach i daniach głównych, wcale nie mamy ochoty kończyć wizyty w Starej Szafie. Obok pojawiają się goście - grupa znajomych, którzy po pracy zdecydowali się odpocząć i zrelaksować przy dobrym późnym obiedzie i nalewkach, spotkanie biznesowe, w którym jeden z panów tłumaczy swojemu anglojęzycznemu gościowi co to za dobre danie właśnie kosztuje widząc jego zachwyt nad talerzem. Rzut okiem na restaurację daje obraz miejsca, w którym przyjemnością będzie zorganizowanie kameralnej uroczystości rodzinnej, zaproszenie najbliższej osoby na romantyczny miły i elegancki wieczór, czy zjedzenie obiadu niedzielnego bez pośpiechu - w każdym miejscu Starej Szafy jest coś w rodzaju „kącika” dla każdej z tych potrzeb. Może dlatego tak trudno jest zdecydować się na zakończenie tej uczty.

   

Właśnie przez to decydujemy się na aromatyczne espresso i coś co rozpieści nasze podniebienia na sam koniec - deser. Wybieramy Deser Szefa - tartę cytrynową oraz Wyśmienite lody chałwowe zanurzone w kąpieli sosu ajerkoniakowego. I tylko rozsądek każe nam zapomnieć o Domowej szarlotce z gałką lodów waniliowych czy Rozpływającym się w ustach puszysty serniku zażywającym kąpieli w sosie malinowym.
I właśnie tak, jakby było tego mało, okazuje się, że oba te desery to prawdziwe wyśmienite zakończenie kulinarnej uczty. Tarta jest przygotowana perfekcyjnie - słodycz kremu i kwaśność cytryny uzupełniają się tworząc deser na miarę niejednego francuskiego szefa kuchni, a lody chałwowe nie bez powodu są uznawane za „jedne z najlepszych na świecie„, jak nam powiedziano.
Są przepyszne!

Przestaje nas dziwić, że Stara Szafa - niewielka rodzinna Restauracja, do której trafiliśmy po raz pierwszy, jest ceniona przez okolicznych mieszkańców już od 2006 roku. Nie bez powodu kojarzona jest z dobrą kuchnią, klimatycznym wnętrzem i gościnnością. Tego wiosennego dnia przekonaliśmy się, że to idealne miejsce nie tylko dla mieszkańców Powiśla. Restauracja Stara Szafa zasługuje na odwiedzenie jej w sposób jak najbardziej zaplanowany. Połączony ze spacerem w okolicy lub w formie wydarzenia dnia.

Bardzo spodobała nam się domowa atmosfera, którą można wykorzystać zarówno do organizacji przyjęcia, spotkania w gronie przyjaciół, czy kameralne kolacji w blasku świec. Dla nas, i mamy nadzieję, dla wszystkich warszawiaków oraz gości odwiedzających stolicę, Stara Szafa zasłużyła na miano miejsca, do którego chętnie się wraca. My z pewnością będziemy tam wracać, polecając to miejsce, jako perełkę wśród restauracji w Warszawie.
Restauracja Stara Szafa otrzymuje od nas w pełni zasłużone 5 gwiazdek.

To miejsce, które z pewnością Was nie zawiedzie!


Restauracja Stara Szafa
ul. Ludna 10, 00-414 Warszawa
Tel: (22) 622 48 12
Fax: (22) 622 48 17
E-mail: [email protected]
Strona www: http://www.staraszafa.pl

Komentarze

Pozostałe artykuły